środa, 4 listopada 2015

"Nie pasował im do profilu opozycjonisty..."

"Powiedz prawdę, do tego służysz". Rychło w czas, proszę pana, minęły Zaduszki.
Po słowach rewolucyjnych można by pomyśleć, że będzie tu coś o mnie, ale nie, nie tym razem. 
To jest wszystko przez innego człowieka, przez autora jednych z moich ulubionych słów, którymi tak lekko szastnął w swoim "Forest Flower":
"Wierzę w kontestację
  Która jest jedyną możliwą
  Poezją"
Dodatkowo łączył on etykę z poetyką i niesamowicie pikantnie pisał o pewnym Lipcu ze swą nowo poślubioną żoną (przy okazji, nacechowanie miesięcy to temat na osoby elaborat). Dodam jeszcze, że tę żonę kochał tak mocno, że żeby ją szybciej poślubić, zrobił w rok dwa lata studiów.
Wracając jednak do opozycji, to on zupełnie do niej nie pasował, choć uskuteczniał ją jak wielu wielkich jego czasów. Nie nadawał się - chodził w marynarce, pod krawatem, a przecież rewolucjoniści zwykli nosić swetry. Świetnie wręcz wykorzystał tydzień głodówki protestacyjnej, zawsze się śmieję myśląc, że pośród tych wszystkich robotników on, głodując, czytał erudycyjną literaturę, a żaby zapobiec nudzie, wziął ze sobą książkę do tłumaczenia, pewnie Shakespeare'a
z resztą.
A wiedzieć jeszcze trzeba, że żył człowiek ów w blasku podpalonych gazet.

Mam taką cwaną karteczkę z niesamowicie niewielką ilością informacji, które chciałbym tutaj zawrzeć. Wybrałem je starannie i najchętniej bym tę karteczkę po prostu tutaj przepisał, chcąc jedynie zagaić, zaciekawić, bo cóż wiem ja? Niżem, a tak liznąć temat to przecież żadna duma, nawet, jeśli liznąłem go nadzwyczaj aluzyjnie.

W hołdzie Stanisławowi Barańczakowi
ObiektywnySubiekt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz