Ostatnio zdałem sobie sprawę, że stronię od uniwersów. Nowe możliwości wejścia w jakiś świat przedstawiony przytłaczają mnie, jakbym był już wystarczająco wysycony światami. Podejrzewam, że jest to kwestia problemu z zaangażowaniem, niechęć do wchodzenia w trwałą relację z czymkolwiek.
Myśląc, zdaję sobie sprawę, że niektórzy czują to samo w stosunku do ludzi. Z zaangażowaniem w relację nigdy nie miałem problemu, ale mój problem z przywiązaniem i tak się objawia. Nie chcę czytać tej nowej, wciągającej serii, nie mam ochoty na towarzyszącą jej muzykę i filmy, choć bez wątpienia są świetne. Najprawdopodobniej też by mi się spodobały.
Kłopot ze mną polega na tym, że jak wsiąkam w jakieś uniwersum, to wsiąkam w nie do reszty. Odczuwam przemożną potrzebę poznania absolutnie wszystkich jego części i aspektów. Gdy widzę, że coś jest zbyt obszerne, tracę zainteresowanie jedynie z tego powodu, że nie mam zasobów na tak wiele poznania. Wystarcza mi to, w czym jestem teraz, nie zmieszczę rozpoczynania kolejnej przygody. Zrobiłem się poznawczo wygodny.
Uniwersalka.
ObiektywnySubiekt